-Ze swoimi służbami, z osobami kompetentnymi prowadzimy prace związane z wyjaśnieniem tych kwestii. Nie uznajemy tych roszczeń. Uważamy, że rozliczenia z przedszkolami prowadzone były prawidłowo. Przygotowujemy się do procesu sądowego- powiedział burmistrz Radzynia Podlaskiego, Jerzy Rębek.
Z kolei właścicielka przedszkola „Kacperek”, Renata Skowron dziwi się, że mimo rosnących kosztów dotacja maleje.
-Trzy lata temu miasto płaciło nam 515 złotych na jedno dziecko miesięcznie. Do października tego roku dostawaliśmy 501 zł. Potem okazało się, jak co roku, że urząd nadpłacił dotację, więc wyrównał ją do poziomu ok. 460 zł. Teraz otrzymałam informację, że kolejne dotacje będą na poziomie 451 zł. To się kłóci z moją logiką. Rosną ceny, najniższa krajowa także, rosną ZUS-y, jakim cudem utrzymanie dziecka w przedszkolu publicznym maleje?- mówi Skowron. Według właścicielki placówki obniżanie dotacji utrudnia prowadzenie przedszkola, bo pieniądze nie wystarczają. Jak deklaruje, już teraz wspomaga się prywatnymi środkami i dokłada do biznesu z własnego portfela.
Podobna sprawa toczyła się w Białej Podlaskiej. Niepubliczne przedszkole Kubuś Puchatek oskarżyło miasto o zaniżanie dotacji. Sprawa trafiła nawet do Sądu Najwyższego. Finalnie, miasto Biała Podlaska musiało w ubiegłym roku zapłacić przedszkolu ponad 4 miliony złotych, ponieważ urząd pomniejszał dotację o czesne pobierane od rodziców.
Do tematu jeszcze powrócimy.
KB/Radzyń Podlaski [ja]