Niecałe dwa lata minęły od rozkazu o utworzeniu, a niecały rok od wręczenia sztandaru. Najmłodsza dywizja Wojsk Lądowych formuje się sprawnie, toteż jej dowódca i żołnierze usłyszeli w czwartek z ust ministra Mariusza Błaszczaka wiele gratulacji i pochwał. Warto jednak zauważyć, że owa wstępna gotowość operacyjna dotyczy jednostek, które istniały już wcześniej (1. Warszawskiej Brygady Pancernej i 21. Brygady Strzelców Podhalańskich) oraz nowo utworzonego, spajającego je dowództwa. Trzecia jednostka, 19. Lubelska Brygada Zmechanizowana, jest w trakcie formowania, a jednostki wsparcia i zabezpieczenia (czyli artyleria, logistyka, rozpoznanie i obrona przeciwlotnicza) są w powijakach lub wręcz w planach.

Mówiąc krótko: największe wydatki na sprzęt i infrastrukturę są dopiero przed nami. Tymczasem przyszła epidemia, która uderzyła w gospodarkę, a tym samym w liczony od PKB budżet resortu obrony. Czy w tych warunkach uda się zakończyć formowanie dywizji w określonym wcześniej terminie, czyli w roku 2026? – Nikt z nas nie jest prorokiem, ale spadek PKB w Polsce nie jest tak duży, jak w innych państwach, a impulsy prorozwojowe są bardzo silne. Wsparcie przedsiębiorców dla zachowania miejsc pracy jest właśnie takim impulsem do utrzymania wzrostu gospodarczego – odpowiedział nam minister Błaszczak. Podtrzymał wyrażaną wielokrotnie wcześniej opinię, że odbudowanie obrony wschodniej części Polski jest potrzebne, zaś poczucie bezpieczeństwa przekłada się m.in. na skłonność mieszkańców i biznesu do mieszkania i inwestowania w danym regionie.

Dlatego zapowiedziane wcześniej wydatki na sprzęt i infrastrukturę dla 18. DZ pozostają aktualne. Minister poinformował, że pierwsze przetargi są już w toku, a dotyczą m.in. ośrodka szkoleniowego na terenie dawnego lotniska w Białej Podlaskiej oraz zaplecza dla sztabu dywizji i jednostek, które mają stacjonować w Siedlcach. Zastrzegł przy tym, że najważniejsze są nie inwestycje w „beton”, ale w ludzi i sprzęt. – Jesteśmy skoncentrowani nie na budynkach, a na szkoleniu. Warunki dla żołnierzy muszą być dobre, ale to nie znaczy, że będziemy stawiać jakieś wieżowce. Podstawowe zaplecze może się mieścić w kontenerach, natomiast nam chodzi o mobilność i nowoczesne uzbrojenie – mówił siedleckim dziennikarzom Mariusz Błaszczak. Zapowiedział dalsze zakupy, m.in. systemów artyleryjskich (Krab, Rak), broni strzeleckiej oraz sprzętu informatyczno-łącznościowego.

Pytany o możliwość umieszczenia dodatkowych jednostek US Army we wschodniej Polsce przyznał, że jest to pożądane, ale dodał z naciskiem, że obrona kraju należy do Wojska Polskiego i dlatego trzeba rozbudowywać i wzmacniać własne siły.

Szef MON odniósł się też do opublikowanego kilka tygodni temu raportu Najwyższej Izby Kontroli o programach rozwojowych, realizowanych na rzecz obronności przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. W raporcie tym krytyka była skierowana głównie w NCBiR i stojące nad nim Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, ale poważne zastrzeżenia skierowano również pod adresem MON. Izba wytknęła wojskowym słaby nadzór oraz zbyt późne formułowanie szczegółowych wymagań taktyczno-technicznych, co skutkuje dużymi opóźnieniami i niepotrzebnym wzrostem kosztów przy opracowaniu nowych modeli broni i wyposażenia. – Jestem wdzięczny Najwyższej Izbie Kontroli za ten raport. On pokazuje wszystkie zależności na styku MON i MNiSW. Te sprawy powinny być uporządkowane, ale trzeba na to czasu. Mogę zapewnić, że to też jest przedmiotem mojego zainteresowania – skomentował minister Błaszczak.

Całą rozmowę można odsłuchać tutaj: http://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2020/07/02/wywiad-siedleckich-dziennikarzy-z-mariuszem-blaszczakiem/

AB/DW