Jak tłumaczy dyrektor jednego z przedszkoli, które wytoczyły miastu proces Beata Skowron, zaniżone dotacje powodowały kłopoty finansowe i zadłużanie placówek. Z trzech, które weszły w spór z miastem, przetrwała tylko jedna.
Beata Skowron dodaje też, że spodziewała się takiego rozstrzygnięcia sprawy.
Z kolei burmistrz Jerzy Rębek nie zgadza się z wyrokiem i zapowiada złożenie apelacji. Podkreśla, że problem zaistniał za kadencji poprzedniego burmistrza, Witolda Korulczyka. Jako przykład poprawności działań podaje pozytywne wyniki kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej. Urząd kilka razy kontrolował sposób przyznawania dotacji przedszkolom niepublicznym w Radzyniu i nie wykrył żadnych nieprawidłowości.
Zdaniem Urzędu Miasta Inny sposób wyliczania dotacji – niezgodny z wytycznymi RIO stanowiłby złamanie dyscypliny finansów publicznych, co zgodnie z Ustawą z dnia 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, jest zagrożone sankcjami karnymi. Sąd Okręgowy w Lublinie tego stanowiska nie podzielił. Zasądził Miastu wypłacenie radzyńskim przedszkolom niepublicznym łącznie 615 655,23 zł. W przedsądowym wezwaniu do zapłaty przedszkole Bambino zażądało 189 110,77 zł dopłaty, SO przyznał mu 80 746,56 zł, Kacperek 544 503,87 – wg Sądu ma to być 499 710,03 Biedroneczka – żądała 256 923,31, sąd zasądził 35 198,64. Dotychczas do Urzędu Miasta nie dotarło uzasadnienie wyroku, Urząd nie może się odnieść do szczegółów sprawy. - Kategorycznie nie zgadzamy się z orzeczeniem sądu. Podjęliśmy decyzję o złożeniu apelacji - dodaje włodarz miasta.
KB/ Radzyń Podlaski