W parafii w Ulan-Ude pracuję 15 lat. Organizowanie parafii "zaczynało się" od zwykłego mieszkania w bloku. I nic więcej. Początku był nawet problem ze znalezieniem miejsca na Mszę Św. Bożonarodzeniową czy Wielkanocną. W filharmonii i głównej bibliotece, gdzie Msza była wcześniej - odmówiono nam. Motywacja była prosta: tutaj dyrektor prawosławny, tam - buddysta, i katolicy się są pożądanymi gośćmi. Udało się wynająć salę w Domu kultury dla głuchych, który jest bardziej na uboczu. Sala jest mała i nie wszyscy się zmieszczą. 25 grudnia to prawie zawsze dzień roboczy i Msza Św. jest dopiero wieczorem o 18.00. Nie wszyscy też zdążą przyjechać. Ale tym goręcej modliliśmy się, aby Pan Bóg i nasi ofiarodawcy pomogli nam doczekać tego dnia, gdy będziemy się modlić w kościele.
Powoli powiększa się rodzina parafialna. Wielu ludziom trudno zrozumieć, że do Chrztu, Spowiedzi, I-szej Komunii Św. trzeba się przygotować. Tutaj nie wystarczy jedna konferencja dla rodziców i chrzestnych...
Często przychodzą ludzie w sile wieku, którzy ani razu się nie spowiadali, nie byli na Mszy św., nie czytali Pisma św., nie modlili się, a nawet nie umieją się przeżegnać... W jednej z wiosek parafianka ostatni raz miała okazję do Spowiedzi i Kom. Św. — 60 lat temu...
Z wielkim trudem rozpoczęła się budowa kościoła: uzbrojenie terenu, wykopy i fundament. Na dworze mróz 30 stopni i śnieg. Rzeczywistość tutaj jest taka, że trzeba w zimie nadrabiać to, czego nie udało się zrobić w ciągu krótkiego lata. Ale nie to jest najtrudniejsze. O wiele większą przeszkodą jest biurokracja i niesłowność ludzi, ich zadziwiająca niechęć do pracy i wysiłku, która w wielu wypadkach jest już normą. Przy tym wszystkim trzeba być jak "ruska stal": "nie gniotsa, nie łamiotsa, i idziot wpieriod". W Rosji praktycznie wszystkie budowy zaczyna się w zimie. Tutejsi budowlańcy "z dumą" mówią, że w budowie może im przeszkodzić tylko mróz 40 stopni, gdy nie będzie mógł pracować dźwig...
I stał się CUD. Najpierw Buriaci w zimie, a potem Chińczycy przez całe lato, naprawdę morderczej pracy. I rezultat – piękny, śnieżnobiały kościół wyrósł na buddyjskiej i buriackiej ziemi jak grzyb po deszczu. Pan Bóg ma swoje plany, i często lubi – mówiąc po ludzku- płatać nam figle! Ale to nie do końca „figiel” Pana Boga... Budowa zaczęła się od tego, że kamień węgielny kościoła poświęcił nam Papież Jan Paweł II w Krakowie, 18 sierpnia 2002 roku. Dokonał tego pod koniec Mszy św. Na Błoniach. A zaraz potem, w Łagiewnikach zawierzył cały świat Bożemu Miłosierdziu. Cały świat, znaczy także i nas, i nasze dzieło budowy kościoła...
Można więc i powiedzieć: cudów nie ma – Pan Bóg działa zawsze i wszędzie.
Parafia jest małą wspólnotą. Na Wielkanoc i Boże Nar. Do Kościoła przychodzi 100 osób. Niektórzy jada w jedna stronę ponad godzinę – szczególnie w zimie jest to cala wyprawa. 2 lata temu do I-szej Spowiedzi i Kom. Św. przystąpił p. Wacław Sokołowski, który ma 87 lat.
Parafia obejmuje całą Buriacje za Bajkałem, która jest trochę większa od Polski. Ale w niewielu miejscach są katolicy. Są i tacy, którzy przyjeżdżają raz w roku, bo maja do Kościoła 700 km. Niektórzy jadą zimą po zamarzniętym Bajkale. Tutaj wszędzie jest daleko. Do najbliższej parafii w Irkucku jest prawie 500 km. Zobaczyć drugiego księdza, to prawdziwe święto. W salkach parafialnych Siostry Dominikanki prowadza świetlice dla dzieci z biednych rodzin. Mogą odrobić lekcje, pobawić się, coś zjeść, dostają ubrania, buty itp. Latem jeżdżą nad Bajkał na „Wakacje z Bogiem”.
Nasza syberyjska parafia, to "małe stado", którym się Pan Bóg opiekuje i prowadzi. My to czujemy na każdym kroku!
Źródło: www.mbnpradzyn.pl
[MSz]