Siedlecka elektrociepłownia składa się z kilku części. Najstarsza – to zespół kilku kotłów opalanych węglem. W pierwszej dekadzie XXI wieku doszły do niego dwie turbiny gazowe, a w drugiej – następne dwie, dla większej efektywności sprzężone z turbiną parową. Spółka zaczęła produkować nie tylko ciepło, ale również prąd. Dzięki temu miała kilka tłustych lat, kiedy mogła cieszyć się z dodatkowych dochodów, a miasto – chwalić się podejmowaniem i realizacją dalekowzrocznych,  służących ochronie powietrza decyzji.

Węgiel, ale z filtrem

Ale czas nie stoi w miejscu, normy ochrony środowiska też nie. W 2017 roku pojawiły się tak zwane konkluzje BAT, które nakazują do końca 2022 roku dostosować źródła węglowe do nowych, bardzo wysokich parametrów. Czasu zostało niewiele, a niedostosowanie grozi bardzo wysokimi karami lub nawet zamknięciem instalacji. Jak szykuje się do tego PEC?

– Najbardziej zaawansowana jest modernizacja instalacji oczyszczania spalin dla jednego z kotłów węglowych. Termin wykonania upływa 30 listopada i nie jest zagrożony. Trwają już prace pomiarowe i ruch próbny. Można więc uznać, że ta inwestycja w tym roku została rozpoczęta i zakończona – informuje prezes PEC, Marzena Komar.

Z węgla na gaz

Jeden kocioł zostaje więc na węglu, ale z nowymi układami oczyszczania spalin. Dwa następne zostaną do końca przyszłego roku przerobione z węgla na gaz. – Mamy tu już rozstrzygnięty przetarg i podpisaną umowę. Wykonawca zacznie prace w styczniu i będzie je prowadził stopniowo, ponieważ jesteśmy w trakcie sezonu grzewczego. Wartość tego projektu to 27 mln zł. Złożyliśmy w tej sprawie wniosek do WFOŚiGW, ale nie mamy jeszcze odpowiedzi. Planujemy także rozbudowę stacji redukcyjno-pomiarowej gazu i budowę przyłączy do kotłów gazowych. Wykonawcę chcemy wyłonić do końca tego roku – dodaje prezes Komar.

Spółka przechodzi zatem w coraz większym stopniu na gaz, co przy wysokich cenach tego paliwa może się wydawać kontrowersyjne. W tej chwili gaz jest tak drogi, że zasilane nim turbiny stoją, a pracują tylko kotły węglowe. Ale nie ma innego wyjścia, bo bez tego firmę wykończą opłaty za emisję dwutlenku węgla. Przez jakiś czas rozważano pozostawienie trzech kotłów na węglu i zrobienie im wszystkim nowych instalacji oczyszczania spalin, ale wtedy trzeba by wyłożyć 100 mln zł zamiast 30. Będzie więc tak, jak opisano: jeden kocioł na węgiel i dwa na gaz. PEC zapowiada, że kotły będą włączane tylko w duże mrozy. Podstawą produkcji ciepła mają być turbiny, z których da się jednocześnie produkować przynoszący dodatkowe dochody prąd.

A może wodór?

Opisane inwestycje powinny zapewnić przedsiębiorstwu spokojną pracę do roku 2029. Co dalej? To zależy od rozwoju technologii i polityki państwa. Przez jakiś czas rozważano spalanie biomasy, ale przy coraz bardziej restrykcyjnej dekarbonizacji energetyki wydaje się to ślepą uliczką. Na panele fotowoltaiczne lub kolektory słoneczne do podgrzewania wody w zauważalnej dla 70-tysięcznego miasta skali trzeba by mieć ogromny teren i równie duże pieniądze. Co zatem pozostaje? – Mówi się o wodorze. Kiedy będzie dostępny w większych ilościach dla firm, tego nie wiemy. Ale inwestycje, które teraz prowadzimy, po niewielkich przeróbkach pozwolą na spalanie bądź współspalanie wodoru. Zapewniamy więc sobie już teraz możliwość dalszego rozwoju – akcentuje prezes Przedsiębiorstwa.

Sieci wkrótce, akumulator w lepszych czasach

A co ze stratami przesyłowymi? W ostatnich latach zmodernizowano sporą część magistral, a na węzłach pozakładano czujniki, by monitorować sieć i sterować nią właśnie pod kątem zmniejszania tych strat. Ten proces nie jest jeszcze zakończony i ma być w następnych latach kontynuowany.
 
Z powodu budowlanej drożyzny trzeba było jednak chwilowo zrezygnować z budowy akumulatora ciepła. Wielki, znakomicie zaizolowany zbiornik z wodą miał magazynować nadwyżki energii i oddawać je tak skutecznie, że można by spokojnie co jakiś czas wyłączać turbiny i kotły, oszczędzając w ten sposób paliwo. Niestety, koszty materiałów i robocizny wymusiły odłożenie tego projektu na lepsze czasy.

AB/DW