28 stycznia, o godzinie 17.00 zebranie zostało wznowione. Nie było już 43 osób. Przyszła grupa licząca niespełna 30 osób. Rozpoczęto w miejscu, w którym przerwano, czyli w puncie wybór prezesa. Przewodniczący Zdzisław Skrzynecki zgłosił kandydaturę Ireneusza Goławskiego. On wystąpił przed członkami zebrania z długą przemową, w której przedstawił swój punkt widzenia na działalność klubu. Mówił m.in. że z rozmów, które przeprowadził wynika, że aby klub mógł dobrze funkcjonować potrzeba pół miliona złotych. I stwierdził: „Ja się tego nie podejmę. Żeby to dobrze zrobić, mam za mało czasu”. Ale po tych słowach nadal zachęcał obecnych na zebraniu do dyskusji: „Pogadajmy, pokłóćmy się, zbudujmy coś nowego”.
I dyskusja się wywiązała. Kurator Sławomir Rzymowski przekonywał, że jest szansa dla klubu. Muszą się tylko znaleźć kompetentni ludzie do jego prowadzenia. Głos zabrał też Przemysław Wereszczyński, członek stowarzyszenia i radny miejski. On odniósł się do – jak to określił – zarzutów, że to on nalegał na utworzenie dwóch nowych drużyn, co spowodowało podniesienie kosztów funkcjonowania klubu. Jak przekonywał, to przecież inwestycja w młodzież. Stwierdził natomiast, że koszty generuje sekcja podnoszenia ciężarów. I przypomniał, że w ubiegłym roku klub musiał zapłacić karę za jednego z zawodników, który wypożyczony z innego klubu reprezentując Orlęta, został „przyłapany na dopingu”.
Po tym wystąpieniu Ireneusz Goławski poprosił o przerwę. I podczas tej przerwy doszło do dyskusji, która nie była protokołowana. Coś próbowano ustalić. Ale jak się później miało okazać, niczego nie ustalono.
Kiedy wrócono do obrad, głos zabrał Robert Dołęga, również radny i również członek Stowarzyszenia, który prowadzi sekcję podnoszenia ciężarów. Wyjaśniał, że zawodnik został ukarany za palenie marihuany, o czym on nic nie wiedział. Mówił też, że sekcja świetnie się rozwija, a jego zawodnicy zdobywają medale.
Po wystąpieniu Roberta Dołęgi głos ponownie zabrał Zdzisław Skrzynecki i ponownie zgłosił na prezesa kandydaturę Ireneusza Goławskiego. Ten zaś odpowiedział: nie. Innych kandydatów nie zgłoszono. Zdzisław Skrzynecki zamknął zebranie.
Co dalej? Pytany o to kurator Sławomir Rzymowski mówi: „Ja kończę pracę w tej roli 31 stycznia. Złożę jeszcze wniosek do konkursu ogłoszonego przez miasto, gdzie na działania, które prowadzi klub przeznaczone jest 350 tys. zł. Złożę też sprawdzanie do Sądu”. Pytany natomiast o to, czy wyrazi zgodę aby nadal pełnić funkcję kuratora, odpowiedział, że nie.
|
Czy brak prezesa i zarządu oznacza koniec Stowarzyszenia ŁKS Orlęta Łuków, a tym samym koniec łukowskich Orląt? Czy Starostwo Powiatowe jako organ nadzorujący stowarzyszania złoży kolejny wniosek do sądu o ustanowienie kolejnego kuratora? Czy władze miasta po rozstrzygnięciu konkursu będą miały z kim podpisać umowę o przekazaniu 350 tys. zł? Co z piłkarzami, zapaśnikami, sztangistami i siatkarzami? Co z drużyną seniorów, która gra w IV lidze? To pytania, na które w najbliższych dniach postaramy się uzyskać odpowiedzi. Tylko kto ich udzieli? Czy będą to członkowie Stowarzyszenia ŁKS Orlęta Łuków? Zobaczymy.
AKup [MSz]