Podczas konferencji prezes spółki Marcin Mateńko poinformował również o przygotowanym zestawieniu kosztów realizacji umowy z miastem, na podstawie której firma odbiera odpady od mieszkańców i przewozi je do Adamek. Jak wynika z tego zestawienia, praktycznie od momentu obowiązywania tej umowy, firma na niej traci. PUIK zajmuje się odbiorem i transportem odpadów od momentu wejścia w życie obecnego systemu gospodarowania odpadami, czyli od 2013 roku. I tylko w tym pierwszy roku na tej umowie spółka zarobiła. Od 2014 roku wykazywała na tej działalności straty. W ostatnim, 2018 roku było to ponad pół miliona. W sumie, przez ostatnich sześć lat uzbierała się kwota ponad 2 milionów złotych.
Do tej pory nikt nie mówił oficjalnie o problemach finansowych. A jak się dowiedzieliśmy, w PUIK dochodziło do „przerzucania” pieniędzy. Straty powstałe w wyniku odbioru i transportu odpadów, czym zajmuje się Zakład Oczyszczania Miasta, który jest częścią spółki, były pokrywane z dochodów płynących z opłat za wodę i ścieki. - Taka działalność nazywa się subsydiowaniem skrośnym. Starty w jednej części firmy, pokrywane były z dochodów całego przedsiębiorstwa. Tego robić nie wolno. Zabraniają tego przepisy – mówił na konferencji prezes PUIK Marcin Mateńko. I jak dodaje, gdyby spółka nadal stosowała takie zasady, nie mogła by więcej przystąpić do przetargu na odbiór i transport odpadów.
Prezes Mateńko poinformował, że obecnie PUIK odnotowuje starty, a to oznacza, że nie będzie można wypłacić premii pracownikom. Premia natomiast to blisko połowa ich comiesięcznego wynagrodzenia, przy bardzo niskiej płacy zasadniczej. - Nastroje wśród załogi są złe. I pod dużym znakiem zapytania jest realizacja umowy z miastem na odbiór i transport odpadów – podkreślał na konferencji prezes Mateńko.
Burmistrz Piotr Płudowski, odnosząc się do tych informacji, zapowiedział przeprowadzenie w PUIK zewnętrznego audytu. Pytany natomiast, jak to jest możliwe, że nikt do tej pory nie przedstawiał takich danych i nikt nie mówił o braku pieniędzy, odpowiedział: „Robiono tak ze względów politycznych”. Dopytywany zaś o to, czy ktoś poniesie za to odpowiedzialność, mówił: - Najpierw przeprowadzimy audyt. Zobaczymy jakie będą wnioski. I wówczas będziemy podejmować konkretne decyzje.
Zła sytuacja finansowa PUIK oraz wzrost stawek opłat za odpady składowane w Adamkach, to jak mówił burmistrz najważniejsze powody, z których wynika konieczność wprowadzenia podwyżek opłat za odpady komunalne. Projekt uchwały w tej sprawie został już przygotowany i był omawiany w ostatnich dniach na posiedzeniach komisji Rady Miasta. Jak poinformował na konferencji burmistrz, cztery obradujące w tym temacie komisje zaopiniowały go negatywnie. To oznacza, że radni nie godzą się na podwyżki. Ich ostateczną decyzję poznamy na sesji, która odbędzie się w poniedziałek 20 maja.
- Jeżeli radni nie wyrażą zgody na podwyżkę opłaty za odpady komunalne, trzeba będzie brakującą kwotę, a jest to dziś ponad 700 tysięcy złotych, pokryć z innych środków budżetowych. Może się to stać na przykład kosztem inwestycji – mówił na konferencji burmistrz. Jak wyjaśniał te ponad 700 tysięcy złotych brakuje na pokrycie rachunków za składowanie odpadów w Adamkach. Braki wynikają ze wzrostu cen za składowanie odpadów. Wyższe stawki wprowadzono od 1 kwietnia, a wynikają one m.in. ze wzrostu opłaty tzw. „środowiskowej”.
Co dalej? Co jeżeli radni nie zgodzą się na wprowadzenie podwyżek? Pytani o to na konferencji burmistrz Płudowski i prezes Mateńko nie ukrywali, że może to doprowadzić nawet do tego, że PUIK zrezygnuje z prowadzenia Zakładu Oczyszczania Miasta, czyli tej części przedsiębiorstwa, które od 6 lat przynosi straty.
W dzisiejszej konferencji brał również udział wybrany właśnie na prezesa Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej Aleksander Kompa. Pytany był o to, jak zamierza zrealizować postawione mu przez burmistrza i Radę Nadzorczą zadanie, czyli przejście z węgla na biomasę. Nowy prezes zadeklarował, że do końca roku zamierza przygotować wniosek o pozyskanie funduszy na budowę ciepłowni na biomasę. Opracuje też harmonogram prac. Dopytywany ile potrzeba czasu na przeprowadzenie inwestycji odpowiedział, że od 4 do 5 lat. Nie podał też konkretnej kwoty, ile taka inwestycja miałaby kosztować. Ale zapowiedział, że o podejmowanych działaniach będzie informował na bieżąco.
Nowy prezes PEC dopytywany był również o to, jakie działania podejmie jeżeli chodzi o finanse spółki. Ubiegły rok zamknął się stratą w wysokości 600 tys. zł. Spowodowane to było głównie wzrostem cen za emisję dwutlenku węgla. Aby nie dopuść do powtórzenia sytuacji z ubiegłego roku, już złożony został wniosek o korektę stawek opłat za ogrzewanie. Chodzi tu o podwyżkę. Wniosek złożył jeszcze poprzedni prezes. Rozpatruje go teraz Urząd Regulacji Energetyki. Jak mówił na konferencji nowy prezes PEC, jest duże prawdopodobieństwo, że zgoda na podwyżkę cen będzie.
.jpg)
AKup [ja]
Kwiecień 2024
