W dniu, w którym prof. Paruch jako kandydat na europosła spotkał się z mieszkańcami, odbyła się przed bocznym wejściem do budynku urzędu konferencja prasowa. Przedstawiciel jednego z lokalnych portali informacyjnych zapytał wówczas prof. Parucha, czy ten zdaje sobie sprawę, że spotykając się z wyborcami w budynku urzędu łamie przepisy Kodeksu Wyborczego. Kodeks jednoznacznie zabrania agitacji wyborczej w budynkach administracji samorządowej. Prof. Paruch odpowiadając wówczas na pytanie stwierdził, że przecież jest już po godzinach pracy, i prawo nie jest łamane.
Do innych wniosków doszła jednak łukowska policja, która na zlecenie Prokuratury Rejonowej zajęła się tą sprawą. Prokuraturę zaś zawiadomił Sławomir Dziudzik, wówczas również kandydat na europosła. Po przeprowadzeniu czynności policja skierowała sprawę do sądu formułując wniosek o ukaranie osoby, która naruszyła przepis artykułu 494 Kodeksu Wyborczego. Tą osobą, jak ustalono, był prof. Waldemar Paruch wówczas kandydat PiS do Parlamentu Europejskiego. Za złamanie przepisu Kodeksu Wyborczego grozi grzywna.
Proces ruszył 24 września. Na pierwszej rozprawie Sąd przesłuchał m.in. prof. Waldemara Parucha. Jak wówczas zapewniał nie wiedział on, że przebywa w Urzędzie Miasta. Tłumaczył, że nie zna Łukowa. Kolejne posiedzenie Sądu odbyło się 25 listopada. Na rozprawę stawili się świadkowie powołani przez obronę. Byli to asystenci prof. Parucha, którzy pracowali z nim na zasadach wolontariatu podczas kampanii wyborczej. Każda z przesłuchiwanych osób mówiła, że nie wiedziała o tym, że spotkanie organizowane jest w budynku administracji samorządowej. Żadnej z tych osób sala konferencyjna nie skojarzyła się z miejscem urzędowym. Jeden ze świadków zeznał nawet, że „była ona za ładna i miała za wysoki standard, aby mógł ją uznać za salę urzędową”. Ten sam świadek stwierdził również, że sam budynek urzędu, który oglądał z perspektywy parkingu, przypominał mu internat.
Asystenci twierdzili również, że nikt z nich nie widział frontu budynku urzędu. Nie widzieli tego też przez boczne szyby busa, którym przyjechali. Zeznawali, że bus miał oklejone boczne szyby i nic nie było widać. W pewnym momencie sędzia prowadząca rozprawę zapytała nawet, czy w ogóle ktoś wiedział dokąd jadą? Odpowiedziano jej, że wiedział to kierowca.
Przed Sądem zeznawał też w roli świadka burmistrz Dariusz Szustek. Jak mówił nie pamiętał już kto personalnie był inicjatorem zorganizowania spotkania, i że według niego nie doszło do złamania przepisów Kodeksu Wyborczego, bowiem takie spotkania jak to z prof. Paruchem odbywały się w sali konferencyjnej wielokrotnie. Burmistrz zeznał również, że nie pamięta, o co pytano prof. Parucha podczas konferencji, ani nie pamięta, jakich on udzielał odpowiedzi.
Po przesłuchaniu świadków, ani oskarżyciel ani obrońca nie złożyli żadnych nowych wniosków. Sędzia prowadząca rozprawę nie pozwoliła jednak na nowy końcowe. Odroczyła sprawę do 10 grudnia i zawnioskowała do właściciela jednej z łukowskich telewizji o dostarczenie nagrania z konferencji z prof. Waldemarem Paruchem.
Być może, kiedy Sąd zapozna się z nagraniem, poznamy werdykt w tej sprawie.
Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ
AKup/Łuków/DJ
Kwiecień 2024
