Burmistrz miasta uważa, że zjawisko to występuje nie tylko w Garwolinie, ale też w innych miastach. – Gwałtowne zlewnie powodują, że kolektory nie są w stanie w krótkim okresie czasu przyjąć nadmiaru wody - wyjaśnia Tadeusz Mikulski. – W wielu miejscach się z tym w miarę uporaliśmy. Tutaj jest duży teren, duża zlewnia, w większości jest to teren wykostkowany, wyasfaltowany, w związku z tym woda, która spływa z ulic Parkowej, od PKS-u, od ul. Sportowej powoduje to, że w krótkim okresie czasu następuje napływ dużej ilości wody i tworzy się zastoina wody, która po jakimś krótkim czasie samoistnie schodzi - dodaje.
Burmistrz uspokaja, że nie ma żadnego zagrożenia dla pływalni. - Po raz kolejny przyjrzymy się temu przedsięwzięciu. Wydane zostało zarządzenie kryzysowe, żeby ocenić całą sytuację i jeżeli zajdzie potrzeba, to na jakimś odcinku zwiększymy średnicę kolektora - argumentuje. Ale do tego potrzebne są odpowiednie wyliczenia i… środki finansowe.
O problemie zalewania terenu wokół pływalni i sposobie jego rozwiązania,
Waldemar Jaroń rozmawia z Tadeuszem Mikulskim - burmistrzem Garwolina.
WJ/Garwolin