Intro
1.
Droga zapomnienia
Niepewna i długa
Droga która jest kresem
Życia
Droga która się nie kończy
Jest odkupieniem śladem łaski
Droga pośród fałszywych świadectw sądów
Oskarżeń krwawych słów
Droga ocalenia
W niepewny świt ukrywający tajemnicę
2.
Na ramionach krzyż na ramionach świat
Niesie Naznaczony
O własnych siłach
Unosi zapomniane królestwo grzechów
Podnosi Hostię
Nadziei
Szczebiocą wokół ptaki
I świat staje się obcy nijaki
Zło jest wciąż ukryte
Cierpienie na twarzy Jezusa wyryte
3.
Po raz pierwszy
Łza przygniata Jezusa do ziemi
Do tej ziemi którą opuści którą pozbawi ciężaru którą
Pobłogosławi w chwili ostatniej
W pejzażu niedopowiedzeń niedomówień
A wiara pozwoli mu powstać oprzeć się ułudzie strachu
A Nadzieja poprowadzi by wypełniło się pismo
Krok za krokiem
Za pełzającym mrokiem
A miłość da siłę i odkryje Pierwszą Przyczynę (ukrytą przed ludzkim wzrokiem)
4.
Z chmur spływa lekkie brunatne światło
Tłum wpatrzony w widowisko
Szeleści lekkimi szatami dzień zmienia się noc noc w pragnienie dnia
Zrywa się wiatr wznosząc modlitwy
Z ziaren piasku i kamieni spadając zboczem w dół
Aż do zapomnianego miasta
Pod drzwi świątyni obłudy i kłamstwa
Gdzie nikt już nie krzyczy i nie woła
Na samym końcu tłumu ukryta Matka
Z pękniętym sercem i rosnącą zmarszczką na czystym jasnym czole
5.
Szymonie Szymonie
Byłeś tu widziałeś
Pomogłeś choć nie chciałeś
Zatrzymany odpowiedziałeś
Na powołanie w chwili potrzeby ostatniej
Wzniosłeś ramiona by ciężar pomóc wznosić
Nie chciałeś narzekać ani o nic prosić
Byłeś kształtem duszy bratniej
Wezwany przyszedłeś Choć Jezus miał być samotny
I wzgardzony Ty byłeś znakiem miłosierdzia przez chwilę
6.
I staje się cud spojrzenia
Samotna kobieta Weronika
Ona stoi nieruchomo nie znika
Nie może opanować drżenia
Alabastrowych rąk
W nich chusta z lekkiego
Lnu powiewa jak sztandar
Współczucia
Na tkaninie odbicie twarzy
Z jej grymasem troską cierpieniem oddaniem …
7.
Po raz drugi nie pierwszy i nie ostatni
Cierpienie i poniżenie
Króluje w piekącym słońcu grzechu
Wokół rozgrywają się losy ludzi
Sprawy najmniejsze
Płaczące kobiety złodzieje mordercy hazardziści
Ukryci w tłumie obserwującym każdy krok skazańca
Leżącego na ziemi
Przyjmującej każdego potrzebującego
Ocalającej
8.
Nie płaczcie nie płaczcie nade mną wołajcie wołajcie ze mną
Nie płaczcie nie płaczcie nade mną wołajcie wołajcie ze mną
Płaczące kobiety w ciszy
(jak zwyczaj nakazuje)
Wołały po imieniu każdego ze skazanych
Płaczące kobiety nie wąchały kwiatów
Nie plotkowały nie prały ubrań
Nie szyły ubrań nie niańczyły dzieci zawodziły w płaczu
(jak prawo nakazuje)
Były blisko zdarzeń o których potem opowie Pismo
Nie szlochajcie nie wzdychajcie nie płaczcie na darmo
Unieście ze mną słodkie cierpienia jarzmo
9.
Katedra cierpienia
Zbudowana jednego dnia
Trzecim upadkiem jednego człowieka
Pełzającego w pyle
Wśród dryfujących kamieni
Smutku ptaków nie mogących unieść się do lotu
W przestrzeni pustyni
Pomiędzy grobami
Starymi nowymi pomiędzy domami
Niewybudowanymi Pomiędzy ogrodami ciszy
Z widokiem
Na miasto pokus niewdzięczności podłości nienawiści niepamięci
10.
W nagości
Dziś tutaj gościsz
Krew w skroniach pulsuje
Oddech zatrzymuje
Oddajesz ciało i krew
Własnej woli wbrew
Lecz by spełniło się słowo proroka
Czas zmierza do mroku
Tajemnicy krzyża
Tłum wraz z Tobą się zbliża
W nagości
Wśród nieproszonych gości
11.
Każdy gwóźdź woła
Każdy gwóźdź krzyczy
Lewa ręka umiera
(pod nią ułożone miękko patibulum)
Prawa ręka się otwiera
(omdlewa z niechcianego bólu)
Drży ciało
Pętla więzi ramiona
Głowa w drewnie umieszczona
To zbyt wiele tego za mało
Każdy gwóźdź woła
Każdy gwóźdź krzyczy
12.
Burza piasku przeznaczenia
Kołysze się nad nagimi ciałami trzech skazańców
Jezus opuszczony
Jezus przeznaczony
Unosi głowę i woła
Tyś mnie Panie powołał
I opuścił Jezus opuścił głowę
Zakończył życie i przemowę
Ciemności ukryły ziemię
Rozdartą zasłonę i umarłych cienie
Baranek stał się ofiarą która się wykonała
Baranek stał się ofiara ostatnią doskonałą
13.
Lud bije się w piersi woła przeprasza
Golgota nieruchoma jak skała pamięci
Miriam w żalu obejmuje stopy syna
Świat cichnie w żałobie na chwilę
Pod cieniem krzyża
Zsiniałe niebo jaśnieje
Łapią oddech ludzie i ptaki kołyszące się na drzewach wzgórza
Kamienie milczą
Przebity bok milczy Miram milczy
Niebo zasnute błękitem nie odpowiada
Ciało lekko opada na białe tkaniny
Oprószone aloesem mirrą i nade wszystko kroplami krwi
14.
Przebite stopy przebite ramiona
Bezwładne ciało
Płacząca Miriam dotyka głowy Jezusa żegna syna
Słudzy niosą ciało wśród ciemności
Ukrywającej grób wykuty
W skale poniżej wzgórza
Namaszczone wonnymi olejkami ciało czyste i lekkie
Spocznie na kamieniu w cieniu
Ludzkich grzechów już martwe bez myśli i oddechu
Zakryte bielą tkaniny
Pod strażą gwiazd wieczoru z szafiru i amarantu utoczonego
I kamiennego głazu ludzką ręką zatoczonego
Psalm ostatni
Dopóki krzyż wspina się pod górę cierpienia
Na ramionach niewinnego
Dopóki niewiasty przychodzą
By być razem z nim
Dopóki matka wiernie czeka płacząc na powrót w innym świecie
Dopóki Szymon pomaga nieść ciężar ponad siły
Dopóki los się wypełnia przymierzem z wyrocznią proroków
Dopóki zasłona nieba rozrywa się i pęka brama zbawienia
Jest w nas nadzieja
Jak mały zwój pergaminu
Na którym wypisano nasze imiona
W księdze odkupienia
Wszystkie teksty rozważań Drogi Krzyżowej można przeczytać TUTAJ